…czyli jak zrobić, żeby skutecznie dogadać się z nastolatkiem
Wiele osób trafia do nie z ogromną frustracją, że umawia się z dziećmi, ustala, ale potem nic z tego nie wychodzi. I temat ten budzi zwykle w rodzicach spore rozczarowanie, które brzmi mniej więcej tak: staram się, robię co mogę, wychodzę mu na przeciw, przecież nie karzę, tylko staram się traktować po partnersku, a tu nic, zero współpracy. Tyle z siebie daję, a moje dziecko nadal nie przestrzega reguł, przekracza granice, lekceważy to na co się umówiliśmy. Podsumowując – nie idzie się dogadać z nastolatkiem.
Co zatem zrobić, aby ustalenia działały? Jako edukator Pozytywnej Dyscypliny, w moim odczuciu niezwykle skutecznej i dobrej metody wychowawczej, mam dla Was 6 złotych zasad. Jak będziecie się do nich stosować, to umowy z dziećmi będą wiążące 🙂
-
Umawiamy się w spokojnych, sprzyjających warunkach.
Wyobraźcie sobie sytuację – umawiacie się, że o 16 dziecko skończy grać na komputerze i zajmie się zmywarką. jest 16.05, dzieciak nadal gra, a Wy czujecie już narastającą falę nerwów. I myślicie sobie, ha, sprawdzę, odczekam jeszcze 5 minut. No i 16.10 wpadacie do pokoju, już nieźle nabuzowani i zaczyna się:
– od 10 minut czekam na rozpakowaną zmywarkę
– znowu przeciągnąłeś czas grania
– nie dotrzymujesz słowa
– nie mogę ci ufać
– masz za nic nasze ustalenia
– nie mam już siły ci o wszystkim przypominać, powinieneś być odpowiedzialny i pilnować.
I nas ma koniec, więc od jutra możesz grać dopiero jak załatwisz zmywarkę. Albo nie, właściwie od jutra to nie możesz grać w ogóle, bo skoro Ty mnie nie słuchasz, to ja Ciebie też nie będę. I trzask obrażeni wychodzicie.
I niejednemu rodzicowi wydaje się, że właśnie umówił się z dzieckiem, że od jutra nie gra. No więc nie, nie umówił się. Wykrzyczenie oczekiwań to nie jest umówienie się. Żeby to było umówienie się, musimy usiąść spokojnie z naszym dzieciakiem, albo wziąć go na spacer, omówić problem i poszukać rozwiązań.
-
Obie strony musza być wysłuchane i uwzględnione.
Wróćmy do tej samej sytuacji. Już jesteśmy mądrzejsi o punkt 1, więc nie wykrzykujemy oczekiwań, tylko idziemy na spacer. I już widzę oczami wyobraźni ten monolog…. za dużo grasz, ciągle grasz, to nie może tak wyglądać, musimy coś z tym zrobić, więc od jutra nie grasz w tygodniu, tylko w weekendy. Koniec ustalania. Dzieciak próbuje się bronić, coś powiedzieć, ale w naszych oczach to tylko potwierdza, że tak zależy mu na graniu, że nie potrafi zrezygnować, więc trzeba to uciąć. To tez nie jest umowa.
Jeśłi chcesz się dogadać z nastolatkiem, weź pod uwagę co zakłada skuteczna umowa – że owszem, podzielimy się swoimi obserwacjami i przemyśleniami oraz oczekiwaniami. Ale również zadamy pytania, wysłuchamy jakie są potrzeby i oczekiwania i WSPÓLNIE poszukamy rozwiązań, które są dobre dla obu stron.
-
Potwierdzamy, że obie strony tak samo rozumieją ustalenia.
Brzmi jak banał, przecież wszystko zostało powiedziane, więc co tu potwierdzać. To spora pułapka, bo nam niemal zawsze towarzyszą jakieś przekonania i założenia. I każdemu inne. Więc dużo, mało, wieczór, itp to wszystko pojęcia, które dla każdego oznaczają coś innego. Stąd konieczne jest upewnienie się, że obie strony tak samo rozumieją ustalenia.
-
Są jasno określone kryteria sukcesu i sposób weryfikacji.
To tez bywa trudne. My podświadomie chcemy kontrolować dzieci, więc jak się z nimi umawiamy na coś, to non stop najchętniej byśmy sprawdzali, czy one się wywiązują z ustaleń. W praktyce to bardzo frustrujące dla obu stron. Więc żeby się wzajemnie nie nakręcać, umówcie się np na rozmowę za tydzień, żeby sprawdzić jak idzie i czy się udaje. I tez jasno sobie powiedzcie, co oznacza że się udaje. Bo np dla rodzica 16 to 16 i kropka, a dla dziecka tylko po 16 ile trzeba do skończenia rozgrywki.
Żeby dogadać się z nastolatkiem, na pewno potrzebujecie przejrzystości i jasności w tym jak będzie sprawdzać, czy się wywiązaliście.
-
Ustalenia dotyczą obu stron.
Kiedy dzieci są małe, opiekujemy się nimi w 100%. Ale rosną i pojawiają się myśli, że czas najwyższy, żeby zaczęły dawać coś od siebie. Więc rosną nasze oczekiwania. O odpowiedzialności, obowiązkach domowych, rozsądnym wykorzystywaniu czasu… A dzieci zamiast tę odpowiedzialność w sobie budować, czują się coraz bardziej zagubione, wręcz osaczone, że my ciągle coś chcemy. Umawiając się na coś zatem, dajmy coś od siebie. Jeśli będziemy gderać z fotela, że dużo dziecko za dużo gra, równocześnie zerkając do smartfona, to jesteśmy żadnym przykładem i partnerem do ustaleń. Na ile sie da, dajcie coś od siebie, pokażcie że tez sobie stawiacie granice i potem pokazujcie jak udało Wam się im podołać.
-
Wzajemnie się wspieramy w realizacji, a nie wytykamy niedociągnięcia.
Acha, jednak ci się nie udaje, nadal za dużo grasz, spóźniasz się, itp. Jeśli będziemy szukać błędów i niedociągnięć, emocjonalnie na nie reagować i wytykać, to nie uda się nam zawszeć fajnej, działającej umowy z dzieckiem. Jak bardzo naburmuszone by nie było, potrzebuje wsparcia. Widzę, że nie wychodzi. OK. Ludziom nie wszystko wychodzi. Zastanówmy się co możemy zrobić inaczej, żeby sie udawało – to jest wspierający rodzic, który motywuje do współpracy 🙂
A od czego warto zacząć ustalenia? Od wyniesienia telefonu z sypialni – więcej poczytaj tu: https://strefacyfrowejrodziny.pl/wyrzuc-telefon-z-sypialni/
Powodzenia!